Obrońca w apelacji wnioskował o uniewinnienie, ewentualnie uchylenie wyroku i zwrot sprawy do pierwszej instancji lub o łagodniejszą karę. Apelację złożył też pełnomocnik rodziny zmarłego; chciał kary 25 lat więzienia.
Skazany Tunezyjczyk był kucharzem w ełckim barze. To od awantury w tym lokalu zaczęło się całe zajście w noc sylwestrową 2016/2017. Gdy z baru wybiegł młody mężczyzna, zabierając bez płacenia dwie butelki coca-coli, w pościg ruszył Tunezyjczyk oraz właściciel lokalu, z pochodzenia Algierczyk. Gdy dogonili 21-latka, doszło do szarpaniny, podczas której chłopak został pchnięty nożem. Wskutek odniesionych obrażeń zmarł.
Właściciel lokalu został oskarżony o udział w bójce i nieudzielenie pomocy rannemu; już wcześniej dobrowolnie poddał się karze roku więzienia w zawieszeniu. Tunezyjczyka oskarżono o zabójstwo i udział w bójce z użyciem noża. Do tego zarzutu nie przyznał się przez całe postępowanie. W czerwcu 2019 roku Sąd Okręgowy w Suwałkach skazał go na 12 lat więzienia, uznając za winnego zabójstwa i działania z zamiarem bezpośrednim. Orzekł też, iż skazany ma zapłacić matce i siostrze 21-latka, które miały w sprawie status oskarżycielek posiłkowych, w sumie 70 tys. zł zadośćuczynienia.
W środę sąd apelacyjny karę utrzymał choć - odmiennie od okręgowego - przyjął, że Lassaad A. działał z zamiarem nie bezpośrednim, a ewentualnym zabójstwa. "Nie dążył on do śmierci pokrzywdzonego, ale ten skutek swego działania przewidywał i godził się na niego" - uzasadniał sędzia Janusz Sulima. Podkreślał, że nie ma żadnych wątpliwości, iż w trakcie bójki Tunezyjczyk zadał kilka ciosów nożem, w tym - z dużą siłą - w klatkę piersiową. "Mimo iż doszło do tego ciosu w ferworze szarpaniny, bójki, to nie można mieć żadnych wątpliwości, że oskarżony nie tylko przewidywał, ale godził się na skutek śmiertelny" - mówił sędzia.
Sąd ocenił, że kary 12 lat więzienia nie można uznać ani za rażąco surową, ani za zbyt łagodną. Wyrok jest prawomocny.
źródło: PAP
Napisz komentarz
Komentarze