Sprawa miała początek podczas posiedzenia Sejmu 9 listopada, kiedy posłanka Kamińska zapytała po raz pierwszy z mównicy sejmowej Jarosława Zielińskiego, "z jakiego powodu miejscowi policjanci przebierają się w garnitury, zakładają okulary i udają, że są Służbą Ochrony Państwa podczas uroczystości, w których bierze udział wiceminister", oraz "jaką pracę wykonuje ksiądz, który został zatrudniony w komendzie i nie przychodzi do pracy".
Posłanka PO informowała potem media, że policjanci z wielu komend policji pisali do niej anonimowe listy z prośbą o interwencję. Kamińska wszystkie te listy wysyłała do mediów.
Po wielu artykułach i materiałach dziennikarskich podlaski komendant policji Daniel Kołnierowicz postanowił odpowiedzieć na zarzuty na antenie Radia 5. Wówczas zasugerował, że można by ogłosić na antenie konkurs na najlepszy anonim o pani Kamińskiej. Po tej wypowiedzi rozpętała się prawdziwa wojna medialna w tej sprawie.
Niedawno na konferencji o etosie zawodu policjanta wiceminister Zieliński po raz kolejny skrytykował formę anonimowych donosów w policji. Kamińska powiedziała dziś, że wszystkie donosy są podpisane, ale nie ujawniła ich nazwisk.
„Posiadam podpisane dokumenty, które trafiły do komendantów, czy ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji, a podnoszone w nich kwestie zostały zamiecione pod dywan” - mówiła na konferencji Kamińska.
W piątkowej konferencji uczestniczyło z nią trzech policjantów, dwóch wydalonych ze służby, a jeden w trakcie tej procedury – dlatego nie ujawnił swoich personaliów.
Policjanci opowiedzieli dziennikarzom o sytuacji w podlaskiej policji, o swoich przypadkach jak zostali potraktowani w komendzie miejskiej policji w Białymstoku. Oboje mówili, że poświęcili się służbie w policji, obaj stracili zdrowie podczas jej pełnienia. Jednak nikt im za to nie podziękował, a wręcz przeciwnie stracili pracę.
Jeden z nich Norbert Kościesza napisał książkę o policji pt. „Psy prewencji”.
JB
Napisz komentarz
Komentarze