Liczni kredytobiorcy uważali, że robią interes życia, biorąc zobowiązanie we frankach szwajcarskich, które charakteryzowało się niskim oprocentowaniem i większą zdolnością kredytową. Inni zwyczajnie nie mieli wyjścia – jeśli chcieli wziąć kredyt hipoteczny, bank oferował im tylko taki. Przystali na tę możliwość, nie zdając sobie sprawy, jakie będą konsekwencje tej decyzji.
Obecne KNF ostrzegało przed ryzykiem, jakie taki kredyt niesie. Banki to zignorowały. Nieświadomym kredytobiorcom sprzedawano bowiem instrument finansowy wpleciony w umowę o kredyt na wymarzony dom czy mieszkanie. Instytucje finansowe nie poinformowały o ryzyku, bo liczył się jedynie zarobek, nie tylko z tytułu udzielenia kredytu jako takiego.
Banki zarabiają przecież również na spreadzie walutowym, czyli na kupnie i sprzedaży waluty. Dlatego lata temu wprowadzono ustawę antyspreadową, dzięki niej wszyscy kredytobiorcy w obcych walutach mogą spłacać swoje kredyty walutą wymienioną we własnym zakresie, np. w kantorze, gdzie zawsze kosztuje ona mniej niż w banku.
Ta pomoc okazała się jednak niewystarczająca. Frankowicze pytają: gdzie komisja śledcza na miarę afery AmberGold, gdzie przecież znacznie mniej osób ucierpiało? Nie wspominając już o rozwiązaniach systemowych, jakie obiecywano podczas poprzedniej kampanii prezydenckiej. Niestety w interesie państwa nie leży pomoc frankowiczom, a to dlatego, że ucierpią na tym banki. Ich pozycja jest niezwykle ważna dla gospodarki – i tak już się chwieje, choćby z powodu nadciągającego kryzysu finansowego.
Dlatego kredytobiorcy we frankach mogą dziś liczyć jedynie na siebie. Na szczęście ich sytuacja zmieniła się diametralnie po wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z października zeszłego roku. Dziś już 95% z nich wygrywa w sądach, jak podawał ostatnio portal dziendobry.tvn.pl. Prawo stoi po ich stronie, a wspierają ich liczne instytucje państwowe – od UOKiK, przez RPO, po RF. Dlatego warto wskoczyć na tę falę już teraz i dać się ponieść zwycięstwu!
Wanda Sielewicz
Napisz komentarz
Komentarze